środa, 3 października 2012

Rozdział 16 < 33


-tydzień później - oczami Justina -
Leżałem na łóżku było coś około czwartej nad ranem. Przez całą noc nie zmrużyłem oka, myslałem nad tym, że musiałem powiedzieć Belli , że ten dzień, który był przed nami jest ostatnim, że już zakończyłem pracę i się wyprowadzam. Nie było to dla mnie łatwe. Ona była moją najlepszą przyjaciółką. Jeszcze nigdy wcześniej nie poznałem kogoś tak wspaniałego. I nie wiem czemu ale zawsze jak zaczynałem o niej myśleć  czułem coś dziwnego, jak nigdy dotąd. Nie miałem pojęcia, co to może być. Wziąłem laptop i zacząłem przeglądać zdjęcia z czasu jak byłem tu. Na koniec puściłem ich piosenkę i zacząłem oglądać teledysk po raz nie wiem już który, ale za każdym razem mój wzrok skupiał się tylko na Bel. Oglądając teledysk po raz trzeci z kolei, zrobiło mi się tak przykro, ze już się wyprowadzam i to nie tylko dlatego, że rozstaje się z Isabellą, ale również Niki, Meg , Alkiem, Fabem oraz Chrisem. Ich też bardzo polubiłem. W ich towarzystwie czułem się jak normalny nastolatek. Wyłączyłem sprzęt i wyszedłem na spacer. Szedłem przed siebie i patrzyłem na wschodzące słońce. Doszedłem do parku i usiadłem na tej samej ławce, gdzie pierwszy raz tak szczerze rozmawiałem z Bel. Rozglądałem się dookoła i w tedy zrozumiałem, że ją kocham. I nie mogłem usiedzieć w miejscu. Poszedłem w głąb parku, stanąłem na jego środku i najgłośniej jak tylko mogłem krzyknąłem :' ISABELLA I LOVE YOU ! ' Połaziłem jeszcze trochę po parku. Jak wróciłem do domu dochodziła jakoś szósta trzydzieści. Nie kładłem się już. Weszłem do garderoby i zacząłem pakować ubrania. Poszło mi dość szybko. Gdy skończyłem zeszedłem do kuchni i postanowiłem zrobić śniadanie dla wszystkich.
O godzinie 9.30 wszyscy siedzieliśmy razem przy stole w kuchni i w krępującej ciszy .
- Hm jakie mamy plany na dziś ? - przerwałem ciszę.
- nie mam żadnych - odezwała się Bell.
- A my mamy spotkanie z panem Simsonem. - powiedziała pani Anne, a jej mąż tylko przytaknął.
- Czyli, że znów ktoś z nami zamieszka i będzie nas jeszcze więcej ? - powiedziała takim dziwnym głosem dziewczyna.
- Nie wiem, ale chyba nie. - odpowiedział pan Derek wpatrzony w swój talerz.
- Mhm - mruknęła pod nosem Isabella.
- Bella jak skonczysz przyjdź do mnie do pokoju, dobra ? - odparłem do długowłosej dziewczyny, odłożyłem naczynia i poszełem na góre. Usiadłem na parapecie i słuchałem nowo nagranej swojej płyty. Wyszła całkiem dobrze, ale miałem do niej jakąś niechęć. Po kilku chwilach do pokoju weszła Bella.
- Co tam ? - odparła wchodząc do pokoju z uśmiechem na twarzy.
- Zszedłem z parapetu i usiadłem obok dziewczyny - wieczorem przejdziemy się do parku  i tam pogadamy, a dzień chcę spędzić sam, okey ? - odpwrłem patrząc jej w oczy.
- Yyy...
- Nie pytaj o nic !
- No dobra - odpowiedziała nie pewnie i wyszła z pokoju. Ja natomiast pokierowałem się do swojego studia. Wziołem z tamdąd swoje rzeczy, zaniosłem do pokoju i poszłem do studia Isabelli. Weszłem nie postrzeżenie usiadłem w wejściowym na obrotowym fotelu i zaczołem przyglądać się zdjęciom na ścianach. Gdy tak się im przypatrywałem moje serce waliło jak oszalałe. Chciałem obrucić krzesło i zachaczyłęm o pułkę pod blatem. Wypadł jakiś zeszyt. Odruchowo wstałem, z przerażeniem przyglądałem się zeszytowi.  Ukucnołem przed nim i się mu przyglądałem. Po kilku chwilach wziołem go do ręki i nie pewnie otworzyłem. Na pierwszej stronie było napisane : "Mój dziennik - 2010 ."  Zaczołem go przeglądać . Dosżłem do wniosku, że to jej pamiętnik , który pisze już dwa lata. Po grupszym przejrzeniu powróciłem na pierwszą stronę i zaczołem czytać.
Przeczytanie pierwszego roku zajęło mi ponad godzinę. Byłem wmurowany, co ta dziewczyna przeżywała. Najbardziej w mojej pamięci utkwiło " Jestem tu już od roku ! Wcale mi się nie podoba ! Chcę wrócić do polski. Chcę do moich starych przyjaciół. Mam tu niby przyjaciółkę - Nicolet - i jej znajomych , ale jednak boję się, że nie znajdę tu dla siebie miejsca " .
Gdy czytałem dalej było podobnie, choć z każdym wpisem coraz weselej. Gdy doszedłem do bierzącego roku stwierdziłem, że muszę tu zostać ! . Wyszedłem ze studja z zeszytam dziewczyny w ręku i pokierowałem się do swojego pokoju.  Wsunołem zeszyt pod poduszkę, na łóżku i zadzwoniłem do Ann.
- Coś sięstało ? - usłyszałęm po trzech sygnałach w słuchawce.
- W sumie to tak. Chciałbym się z panią jak najszybciej spotkać. - mówiłem, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Justin ja najwcześniej mogę za około 2 godziny. A teraz muszę kończyć - kobieta rozłączyła się. Padłem bez radnie na łóżko i leżałem wpatrzony w sufit. Mimowolnie płakałem. Po pół godziny powróciłem do czytania pamiętnika.
- Kurna Justin co ty robisz ?! - oderwałem się od czytania - to są jej prywatne notatki ! - gadałem do siebie.
Zeszyt spadł na podłogę i moim oczom ukazała się kartka : " Przełom Bieber w moim domu "
` teraz będą wpisy ze mną ?! ` przemknęło mi przez myśl. I nie wiadowo kiedy i jak znów miałem pamiętnik w rękach. Po jakimś czasie doszedłem do wpisu z przed pięciu dni.
" Ten czas tak nie ubłaganie płynie. Pewnie niedługo Jus nas opuści. Pewnie jakiś miesiąc temu bym się z tego cieszyła jak małe dziecko, lecz teraz jak o tym pomyślę też zachowuje się jak małe dziecko tylko zamiast się cieszyć płaczę, jak mała dziewczynka !
Justin jest dla mie jak starszy brat, którego mi tak brakuje. "
- CO ?! - znów gadałem do siebie. - Brakuje ? - nie ogarniałem do końca więc czytałem dalej
" Dlaczego Dawid zginął ?! Dlaczego on ?! "
Wtedy wszystko się wyjaśniło. Miałem już zatapiać się dalej w lekturze lecz minąło ponad dwie godziny i Anne dała znać że możemy się spotkać.
Po pół godziny byłem już w jednej z kawiarenek w centrum miasta.
- To czemu chciałeś się spotkać ? - zaczęła Anne gdy dosiadłem siędo stolika.
- Bo, bo mam pytanie, któr jest dla mnie nie zmiernie ważne !  - mówiłem drżącym głosem.
- Słucham.
- Nie wiem jak zacząć .. emm . - próbowałem dobrać słowa, a ze strony koibety dostawałem tylko pytające spojrzenia.
- Eh powiem wprost. Bardzo chcę zostać z wami i czy to jest jakoś możliwe, żeby to załatwić ? - powiedziałem jednym tchem i spojrzałem błagająco na Ann.
- Boże. Nie mam pojęcia. ! - posmutniałem na te słowa - choć może - wtrąciła - zaczekaj sekudę. - odeszła od stolika i posżła gdzieś dzwonić.
Ja natomiast siedizałem cały w nerwach i czułem jak się trzęse. Po kilku  minutach zobaczyłem przed sobą uśmiechniętą Anne wyciągającą do mnie rękę.
- Witaj jestem Anne Pays i od teraz jestem, twoją menagerką. ! - uśmiechnęła się jeszcze rzeżej, a ja osłupiałem.
- Jeju ! - krzyknołem po chwili - dziękuję ci ! - rzuciłem się kobiecie na szyję
- Prosze - uścisnęła mnie - a teraz ja zmykam, bo mam spotkanie , a ty idź do domu się rozpakuj . - pomachał mi i zniknęła za drzwiami kawiarenki.
Ja też zaraz wyszedłem. Miałem iść do domu , ale ta jakoś mi się skręciło tu i tam. Tak więc do domu wróciłem cały obładowany w torby i pudełka, które ładnie położyłem w salonie i podpisałem , a przed nimi postawiłem karteczkę : ' św. Mikołaj - w wakacje ... J '
Gdy już skończyłem poszedłem się rozpakowac, zeszło dłużej niż z pakowaniem. Lecz gdy już udało mi się to uczynić odniosłem pamiętnik Bel na miejsce.
Gdy dochodizła 20.00 poszedłem do Isabelli do pokoju. Dziewczyny jeszcze nie było w domu, więc grzecznie usiadłem na podłodze i czekałem. Po niezmała 15 minutach królewna wróciła.
- Justin co ty tu robisz ?!  - spytała zszokowana
- yyym siedze ? - rozejrzałem się dookoła.
- Okey.
- I zabieram cię na spacer.
Dziewczyna niechętnie się zgodziła.
- Gdzie my tak właściwie idziemy ? - pytała
- Gdzie możemy tędy iść - złapałem ją za rękę.
- eeee... park ? - spojrzała na mnie a potem pytająca w strone naszych rąk.
Nic nie zaregowałem. Natomiast Bella wahała się co z tym zrobić. Po chwili splotła nasze palce, na co dyskretnie się uśmiechnąłem.
Gdy doszliśmy do parku usiedliśmy na tej samej, pamiętnej ławce, zaczęliśmy gadać, tak jak w tedy szczerze do bólu. I pomyślałem, że to idealna okazja.
- Bel , wiesz muszę ci coś powiedzieć. - zacząłem.
- No słucham ? - uśmiechnęła się .
- Wiesz, że ja powinienem dziś wyjechać ? - powiedziałem tajemniczo.
- Co ?!
- Ale zostaje ! Twoja mam będzie moją menagerką i zostaje tu z wami z tobą !  - Bel nic nie powiedziała, tylko mnie przytuliła. - ale to jeszcze nie wszystko. - mwóiłem dalej
- To co jeszcze się ma wydarzyć
- No , bo ja .. tak . - jąkałem się jak dzieciak !
Wziąłem głęboki wdech i :
- Zakochałem się w tobie. - powiedziałem tonąc w jej oczach.
- Słucham ?! - powiedziała przerażona.

3 komentarze:

  1. świetne opowiadanie ;)
    masz talent ;d
    czekam na cd ;]

    ewaa-farnaa-ef.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie Ci wychodzi pisanie ale robisz strasznie dużo błędów : gubisz litery, przestawiasz je - wiem, że to przez pośpiech i każdemu się to zdarza. albo tu np. "ukucnołem" a powinno być "ukucnąłem" , "pułkę" powinno być "półkę" . jeżeli Cię w jakich sposób uraziłam tą krytyką , to przepraszam, ale chciałam pomóc. ;)

    OdpowiedzUsuń